***
Cześć!
Zapraszam do lektury mojego pierwszego wpisu na tym blogu. Postanowiłam, że pierwszy wpis będzie również początkiem cotygodniowej serii wpisów 5 rzeczy, które będą podsumowywać mój tydzień w raczej telegraficzny sposób - co się wydarzyło, co czytałam / oglądałam / słuchałam / jadłam… :)
Ten tydzień był dla mnie drugim tygodniem czerwcowego wyzwania treningowego, które robię wg. planu od CodziennieFit. Jestem z siebie dumna, bo zrobiłam już 8 treningów z planu dla średniozaawansowanych! Nie brałam raczej nigdy udziału w takich wyzwaniach, a moja “rutyna” treningowa zasadniczo nie istniała w ostatnich 2 latach (co niestety mocno odczuwałam fizycznie) i dopiero w czasie kwarantanny postanowiłam, że musi się to zmienić… Poza treningami z wyzwania uprawiałam również jogę, z którą również od dopiero kilku tygodni się zapoznaję. W ostatnich dniach były to różne krótkie praktyki, najczęściej kilkunastominutowe, typu joga rozciągająca lub joga poranna. Przy moim siedzącym trybie życia jest to naprawdę zbawienne dla kręgosłupa i mięśni nóg! :)
W tym tygodniu odkryłam również nowe wspaniałe połączenie smaków. Na wtorkowe śniadanie zaserwowałam sobie kanapki - tosty z masłem orzechowym, bananem i … malinami. Ach, to jest przecudowne połączenie. Maliny idealnie przełamują słodycz banana i masła orzechowego - cudo <3
Upiekłam również czekoladowe ciasto wegańskie, które potem posmarowałam “polewą” z rozgniecionego banana wymieszanego z masłem orzechowym (mój jadłospis w tym tygodniu był generalnie pod znakiem masła orzechowego). Biszkopt czekoladowy robił się błyskawicznie, a do tego nie wymagał super składników - idealnie na zachcianki przedokresowe.
Moja monstera wypuściła pierwszy liść z dziurami. Oczywiście liść wychodził już od kilku tygodni, ale był to przełomowy dla niego tydzień. Na pierwszym zdjęciu widać, jak wyglądał w czwartek, a na drugim zaledwie dwa dni później. Pięknie się rozwinął! Nie znam się na roślinach, ale mega imponują mi wnętrza z ogromną ilością zielonych roślin i uważam, że to jest super, że młodzi ludzie urządzają sobie wnętrza w stylu urban jungle - nie tylko w formie motywów na tapecie / pościeli.
Tydzień obfitował również w deszcz i burze, co wymusiło na mnie zamianę spacerów na Netflixa. Obejrzałam więc program dokumentalny o feministkach w USA, “What were they thinking”. Ciekawy dokument, pokazujący, jak wyglądał ruch feministek w US w mniej więcej połowie ubiegłego stulecia, jak wyglądał w tamtym czasie program edukacyjny dla dziewczynek w szkołach (zajęcia z mycia naczyń… wtf?), jak traktowano kobiety w biurach - tutaj pojawił się fragment filmu “9 to 5”, który trafia na moją listę do obejrzenia, bo stary ale jary! Poruszono również wiele innych aspektów życia… To jest dokument, który pokazuje, że kurde niewiele się zmieniło w gruncie rzeczy i nawet w 2020 roku wciąż musimy walczyć o swoje prawa i równe traktowanie. W świetle obecnych wydarzeń dodałam sobie również do netflixowej listy dokument - 13th, natomiast nie obejrzałam jeszcze w całości, więc o nim może następnym razem. Mogę powiedzieć tylko, że już początek zrobił na mnie wrażenie i podane statystyki są zatrważające…
Ostatnie dni kosztowały mnie również dużo energii i czasu włożonego w pracę kreatywną na tym blogu :) Otóż spędziłam całkiem sporo czasu, wymyślając sobie nazwę, tworząc logo (które swoją drogą jeszcze pewnie będzie modyfikowane), myśląc o kategoriach i w gruncie rzeczy, o czym to ma być blog… Wciąż nie mam wizji totalnej. Od dawna chciałam mieć swój blog, ale wiecznie miałam wymówki, żeby odkładać to w czasie.. A to wisiała nade mną praca magisterska i uparłam się, że nie mogę się rozpraszać i spędzać czasu na pisanie postów, a to byłam w stanie blokady, gdzie mój mózg stare koncepcje na wpisy zepchnął do zakamarków pamięci i nie miałam siły, żeby je wydobyć ani też żeby poruszyć kreatywność na nowo. W ostatnim czasie jednak moje życie dość diametralnie się zmieniło i gdzieś po drodze zapragnęłam stworzyć sobie swoje własne miejsce w internecie, gdzie z dala od oczu obserwujących mnie na insta znajomych (w tym zdecydowanej większości już dawno nieobecnych w moim życiu), mogę sobie pisać, co mi się żywnie podoba, dzielić się prywatą (albo i nie) i publikować tyle zdjęć, na ile mam ochotę! Co mi przypomina, że przede mną jeszcze założenie równoległego konta na insta dla tego bloga... :)
To już tyle na dzisiaj. Życzę wszystkim, by nowy tydzień obfitował w to, czego chcą - spokój, dobrą energię, mnóstwo zabawy, przepyszne jedzenie … lub cokolwiek innego :) byle zdrowo i pozytywnie!